Obejrzałem właśnie ocenzurowaną wersję amerykańską i jestem pod dużym
wrażeniem, jak amerykanie potrafili spartolić ten film.
-Scena z przeprawą przez rzekę (niezamierzoną przeprawą). Doskonale
pamiętam, że Artur użył do uratowania wszystkich sznurka z biustonosza
(czy czegoś w tym stylu) Seleni. Mała rzecz a cieszy. Tutaj, Artur
używa JAKIEGOŚ sznurka wziętego nie wiadomo skąd.
-Pocałunki. Przed starciem z MaltazOrdem, Selenia całuje Artura i
przekazuje mu tytuł królewski (swoją moc, ale nie wiem czy trafiłem na
dobre tłumaczenie :P ). Scena nie została pokazana tutaj. Selenia po
prostu mówi mu, że będzie dobrym królem po czym ucieka. Bezsensowne
jest to o tyle, że po chwili opowiada M'owi, że tylko pierwszy
pocałunek księżniczki ma moc. Chodzi rzecz jasna o pocałunek złożony na
ustach Artura :/
Pominięty został również pocałunek przed powrotem Artura do naturalnych
rozmiarów.
Zasadniczo więc Artur i Selenia nie pobrali się na szybki, minimkowy
sposób.
-Sposób Seleni wsiadania do nakręcanego autka, który tak bardzo
zaskoczył Artura został całkiem usunięty
-Ostatnie momenty filmu. Burżuazyjny grubas niecierpliwi się, żąda
kasy. Dziadek Archibald próbuje grać na czasie. Do domu wpada zziajany
Artur i rzuca na stół rubiny. Wszyscy się cieszą, dziadzio odłamuje
kawałek i daje go burżujowi a ten odchodzi zrezygnowany podczas gdy
policjanci doskakują do szczęśliwej rodziny i zaczynają jej gratulować.
Scena kończy się na tym. Jednak obdarzony zawodną czasem pamięcią
majaczę sobie, że gdy tylko policja doskakuje do właścicieli ocalałego
domu, spaślak odwraca się z wielkim gunem i opowiada, że nigdy nie
interesowało go to co ma zostać tu wybudowane a jedynie skarb dziadka
Archibalda. Jednak w trakcie jego gadki, od tyłu zachodzi go cała
piątka wielkich czarnoskórych ekowojowników, a przerażony burżuj daje
się łatwo aresztować policji.
Teraz pytanie. Dlaczego jacyś głupi, nieprzystosowani do życia w
rodzinie amerykanie (albo jacyś zajmujący się tym nielegalni imigranci)
psują mi cały film, niszcząc co pikantniejsze sceny (szczególnie
ostatnią) narażając się przy tym na być może nie kompletne popsucie
fabuły? Gdy oglądałem Artura po raz pierwszy zachwyciło mnie w nim to,
iż mimo skierowania głównie do dzieci, potrafił wpleść w akcję kilka
bardziej dojrzałych wątków (oczywiście nie tylko to mnie w nim
zachwyciło :P ).
Teraz jednak dostałem obdarty ze smaczków strzępek filmu. Dlaczego?
PS. Trochę się rozpisałem. Mam nadzieję, że nie obraziłem niczyich
uczuć religijnych, politycznych czy gustu i smaku.
Jeżeli tak, serdecznie przepraszam :D
W zupełności się zgadzam. Bez tych "scen" film wogóle by mi się nie podobał, bo byłby nieprawdziwy (kim jest więc Artur w wersji amerykanskiej, jeśli nie dostrzega wdzięku Seleni?:]...bez obrazy dla Artura;) i mało zabawny. Hmm, nie widziałam tej "poprawnej" wersji ale chyba musieli jeszcze wyciąc długą kwestię Seleni, w klubie...;)
O kurcze!
Nie pamiętałem dokładnie sceny w klubie ale faktycznie coś mogło być na
rzeczy. W w.o. wchodzą do klubu, piją z Maxem Ognistego Joe'ego(czy jak
to się tam nazywało) po czym idą na parkiet na 5 sekund, walczą i
uciekają. Nie pamiętam jak wyglądało to w wersji nieocenzurowanej :/
ops! nie o kwestię Seleni tylko Maxa mi chodziło;) nawet nie jest długa, tylko jak rzekł "siedem dni w tygodniu" to zapamiętałam to jako dłuuuugo...
BUHAHAHAHA 8D
ja mam na DVD piracką wersję i są te wszystkie sceny :D
ze stanikiem, z pocałunkiem, ostatnią z murzynami(bÓska!!) itd. ;p xD
więc nie wiem jaką oglądałeś, ale chyba poucinaną ;]
Ściągnąłem z torrentów wersję amerykańską (dialogi po angielsku). Jednak
dziwniejszy jest fakt, że kolega ściągnął wersję z francuskimi dialogami
i podobno też nie miał tam tych scen. W każdym razie kaszana :<
lepiej nie, to jest straszne, mam polską z dubbingiem całą i drugą amerykańską poucinaną z napisami i taka lipa, że oczy wyżera ;p xD
to bardzo źle, że to ocenzurowali. Te "Smaczki" spowodowały, że bardzo lubię ten film :) Niby dla dzieci a jednak nie do końca :P starsi też znajdę coś dla siebie :)
Dobrze, że u nas nie ma już cenzury... pamiętam jak "Czarodziejkę z księżyc" ocenzurowano! Rozumiem wątki homoseksualne (Japonia to jednak zupełnie inny świat) ale śmierć wojowniczek? Podobna głupota jak tutaj...
Sorry, że nie na temat ale mam pytanko... Skąd wzięliście ocenzurowaną wersję? Bo jestem ciekawa jak to wszystko wyglądało bez najlepszych scen w tym filmie. Sama oglądałam naszą polską wersję i trochę brytyjskiej.
Byłabym wdzięczna gdyby ktoś podał mi adres strony, z której można ściągnać lub obejrzeć amerykańską wersję filmu "Artur i Minimki".
Z góry dziękuję ;*
Nie jestem do końca pewien, ale to chyba ta wersja http://torrentz.com/2937f61927505913edf6054bf2f26e827644865e
lol, nie ogarniam, ten film jest SUPER ;D
jak można psuć arcydzieło ostatnich lat :D
patrze na ten link, oglądam, i tu nagle mi wyskakuje jakiś dzieciak chodzi sobie jest gadanie ale żadnych scen które mówią same za siebie...
Po prostu bez tych scen, które te spaślaki z ameryki wycięli, film nie jest tak urzekający. Popieram, nie uznaję cenzury. Cenzury powinno nie być w ogóle ale cóż... Jakiś psycholog albo profesorek się wypowie i zaraz cenzurują =.= Film mój ulubiony :)
Obawiam się, że jestem chyba jedną z niewielu osób, które dziwią się, dlaczego twórczy filmów dla dzieci tak usilnie wpychają do nich sceny erotyczne. Przecież ten film jest przeznaczony jest dla dzieciaków w wieku podstawówkowym! I mógłby być naprawdę piękną opowieścią o przyjaźni i walce dobra ze złem, gdyby nie pocałunki francuskie dziesięcioletniego bohatera (nawet zamienionego w postać Minimka), przechwałki typu "Ja mogę bez przerwy, przez siedem dni w tygodniu" (z wyraźnym zaznaczeniem, że chodzi o seks) i gapienie się Artura na pupę Selenii. Żeby nie było - nie jestem pruderyjna, ale po prostu uważam, że tego typu sceny w filmie dla kilkuletnich dzieci są po prostu trochę nie na miejscu (starszym mogą się podobać, bo dla nich takie sceny są już jakby wyjęte z życia). Mam zatem mieszane uczucia do "Artura i Minimków" i raczej nie będę puszczać tego filmu swoim dzieciom.
Zgadzam się w zupełności. Nie jestem pruderyjna, ale do jasnej cholery, po co w filmie dla dzieci takie sceny? Co ma na celu sznurek od stanika? Tej sceny z obleśnym najaranym gościem nawet nie komentuję... Co to ma na celu? Ile w ogóle bohaterowie filmu mają lat? Fantastyczny pomysł, kilkulatek gapiący się na tyłek nastolatki. Ani to śmieszne, ani potrzebne. Więc po co?
A po co Pratchett, którego czytałam w podstawówce legalnie, pakuje całe mnóstwo aluzji typu 'oni robili to 1000 razy' do książek o czarodziejach i smokach, ergo teoretycznie nie mających nic wspólnego z życiem erotycznym dorosłych? Ponieważ dorośli uznają swoim dorosłym umysłem pewne rzeczy za zabawne nawet wtedy, kiedy tworzą bajdy do szerokiego użytku.
A dzieci jak świat światem doszkalały się na aluzjach dorosłych.